To nie był elektryk
Po południu bielańscy policjanci zatrzymali młodego mężczyznę, podejrzanego o dokonanie kradzieży mieszkaniowej na tzw. "legendę". Zatrzymany wszedł do mieszkania podając się za elektryka, który sprawdzał prąd w gniazdkach. Gdy właściciel mieszkania był zaangażowany w sprawdzanie wszystkich kontaktów, złodziej w tym czasie plądrował zawartość szuflad i schowków.
Do komendy na warszawskich Bielanach zgłosiła się starsza kobieta mieszkająca na ulicy Klaudyny, informując, że została okradziona w swoim mieszkaniu przez młodego mężczyznę.
Około 12:30, w mieszkaniu pokrzywdzonej wyłączono prąd. Kobieta wyszła na klatkę, aby sprawdzić co się dzieje i wówczas spotkała na schodach młodego mężczyznę, który zaoferował swoją pomoc. 25-latek oświadczył, że jest elektrykiem i zaczął sprawdzać prąd w gniazdkach. Gdy zlokalizował przyczynę awarii, oświadczył, że sprawdzi wszystkie gniazdka. Kazał kobiecie wkładać probówki do gniazdek i trzymać je przez kilka minut w każdym. „Elektryk” w tym czasie plądrował mieszkanie.
Gdy skończył, stwierdził, że musi kupić nowe gniazdko, wyszedł z mieszkania i więcej do niego nie wrócił. Kobieta dopiero po kilku dniach zorientowała się, że nie ma pieniędzy. Sprawca ukradł całą jej emeryturę - 1500 złotych.
Pokrzywdzona dopiero dwa tygodnie później zgłosiła to zdarzenie na Policji. Sprawą od razu zajęli się kryminalni z Bielan. Na podstawie zeznań świadka i własnej pracy operacyjnej wytypowali mężczyznę, który mógł mieć związek z tym zdarzeniem.
Mariusz K. został zatrzymany. 25-latkowi dochodzeniowcy przedstawili zarzut kradzieży. Teraz grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
ea/eb