Upierał się, że ukradli mu samochód
Zgłosił kradzież swojego forda i był przekonany, że jego kłamstwo nie ujrzy światła dziennego. W tym przestępstwie 27-latkowi pomocną dłoń podał znajomy, Piotr G. Grzegorz K. miał zwyczajnie dość psującego się auta. Zaplanował fikcyjne zniknięcie samochodu tylko po to, by wyłudzić odszkodowanie. Kryminalni z Mokotowa rozwiązali kolejną już tego typu sprawę, zatrzymując obu mężczyzn. Niebawem w ich ręce wpadną i kolejni, którzy odpowiedzą za udział w całym tym procederze. O ich losach zadecyduje prokurator i sąd.
Kilka dni temu do policjantów z Ursynowa z prośbą o pomoc zgłosił się 27-latek. Złożył zawiadomienie o kradzieży swojego osobowego forda. Twierdził, że pojazd był zaparkowany przed blokiem. Kiedy chciał z niego skorzystać stwierdził, że nie ma auta w miejscu, gdzie go zostawił. Sprawą zajęli się kryminalni przy pomocy przyszli kolegów z Mokotowa wyspecjalizowanych w tego typu przestępstwach. Po przeanalizowaniu materiałów sprawy kryminalni z Mokotowa byli przekonani, że mają do czynienia z mężczyzną, który zawiadomił o przestępstwie, którego nie było.
Wypowiedzi 27-latka były niespójne, podawał kilka wersji zdarzeń. Policjanci musieli udowodnić mu, że odpowiedzialnym za zniknięcie auta jest on sam. Funkcjonariusze podejrzewali również, że „pokrzywdzony” nie działał sam. Szybko trafili na trop jego 30-letniego znajomego. Zatrzymali go w centrum miasta przy autobusowej pętli. Piotr G. do wszystkiego się przyznał.
Jak wynika z ustaleń kryminalnych, ford 27-latka sprawiał właścicielowi problemy techniczne. Ten nie chcąc kolejny raz płacić za kosztowne remonty, wymyślił kradzież samochodu. To 30-latek odjechał autem z parkingu, a nie złodziej. Potem za kilkaset złotych sprzedał pojazd najprawdopodobniej na giełdzie samochodowej, informując nabywców, że właściciel zgłosi jego kradzież. Następnie „udaną transakcję” mężczyźni świętowali w klubie przy piwie. Nawet nie przypuszczali, w jaki sposób zakończy się fikcyjna kradzież.
Śledczy z Ursynowa doprowadzą wspólników przed wymiar sprawiedliwości. To prokurator i sąd zadecydują o dalszych losach mężczyzn. Prawdopodobnie właściciel auta usłyszy zarzut za składanie fałszywych zeznań, zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz próbę wyłudzenia odszkodowania. Kodeks karny za takie zachowanie przewiduje karę nawet do 8 lat więzienia. Piotr G. może tłumaczyć się za pomoc koledze w przestępstwie. Kryminalni z Ursynowa i Mokotowa zapowiadają, że to nie koniec tej sprawy. Nie wykluczają dalszych zatrzymań w tym przestępczym procederze.
ea/ao