Kieszonkowiec recydywista wpadł w ręce policjantów
Do zatrzymania doszło na terenie Pragi Północ w autobusie. Dosłownie „na oczach” stołecznych wywiadowców mężczyzna odsunął zamek w torebce pokrzywdzonej i ukradł telefon komórkowy. Cała sytuacja wydarzyła się w momencie, kiedy autobus zatrzymał się na przystanku. Dalej Henryk K. trafił w ręce policjantów zajmujących się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu z północnopraskiej komendy. Funkcjonariusze ustalili, że podejrzany już był karany za podobne przestępstwo. 51-latek usłyszał zarzut kradzieży działając w okresie recydywy.
Stołeczni wywiadowcy w trakcie służby na Pradze Północ spostrzegli mężczyznę, którego zachowanie od razu wzbudziło zainteresowanie funkcjonariuszy. Mężczyzna rozglądał się dookoła siebie i „szukał” swojej ofiary. W końcu wsiadł do miejskiego autobusu. Tam spostrzegł kobietę, która na ramieniu miała zawieszoną torebkę. Mężczyzna powoli rozsunął zamek w torebce i wyjął telefon komórkowy. Wykorzystując moment, że autobus zatrzymał się na przystanku, szybko z niego wysiadł. Kiedy do tego samego autobusu wsiadł innymi drzwiami, policjanci interweniowali.
Henryk K. został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Stołeczni wywiadowcy zabezpieczyli telefon. Dalej sprawą zajęli się funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu z północnopraskiej komendy. Policjanci ustalili, że podejrzany był już wcześniej karany za podobne przestępstwo. 52-latek usłyszał zarzut kradzieży działając w okresie recydywy. Henryk K. w trakcie przesłuchania przyznał się do zarzucanego czynu.
ms/aw