Odzyskano skradzione prawo jazdy
Niecodzienna sytuacja spotkała na drodze 23-letniego mieszkańca powiatu mińskiego. Mężczyzna stracił prawo jazdy. Dokument zabrał mu inny kierowca, który miał pretensje o styl jego jazdy. Mężczyzna wyrwał prawo jazdy z ręki kierowcy i odjechał w nieznanym kierunku. Dzięki żmudnej i wnikliwej analizie gromadzonych w sprawie materiałów, udało się namierzyć samochód, a później złodzieja dokumentu. Okazał się nim 23-letni Radosław K. z Mińska Mazowieckiego.
Sytuacja miała miejsce w grudniu ubiegłego roku w okolicach Stanisławowa. Na jednej z dróg zatrzymały się dwa samochody, osobowa skoda i terenowy uaz. Kierowca z osobówki miał pretensje do drugiego, że ten nie potrafi jeździć samochodem. W pewnej chwili roszczeniowy kierowca krzyknął do drugiego, czy ma prawo jazdy. Na dowód poświadczenia swoich umiejętności, zapytany o dokument mężczyzna, wyciągnął blankiet z kieszeni i pokazał go temu drugiemu. Wtedy ten złapał za dokument, schował go do kieszeni, powiedział że przekaże go policjantom, wsiadł do skody i odjechał. Ograbiony z dokumentu kierowca, w pierwszej chwili nie widział co ma zrobić. O całym zajściu powiadomił więc policjantów z Komisariatu w Dobrem.
Funkcjonariusze postanowili odszukać sprawcę przywłaszczenia i ukrycia dokumentu. Nie było to jednak takie proste. Policjanci rozpoczęli żmudne sprawdzanie skody w bazach danych, próbując namierzyć jej właściciela. Po dwóch miesiącach poszukiwań, udało się zatrzymać sprawcę. Okazał się nim 23-letni Radosław K. z Mińska Mazowieckiego. Mężczyzna był całkowicie zaskoczony, widząc policjantów w drzwiach swojego mieszkania. Został zatrzymany i zabrany na przesłuchanie.
Radosław K. usłyszał zarzut ukrycia cudzego prawa jazdy. Tymczasem blankiet wrócił do swojego właściciela. Policjanci przypominają, że takie zachowania nie są właściwe, a w przypadku, gdy dojdzie do kolizji, bądź jesteśmy świadkami zdarzenia drogowego, dla rozwiązania kwestii spornych, lepiej zawiadomić policję, niż naśladować zachowanie Radosława K. Trzeba pamiętać, że za takie przestępstwo, kodeks karny przewiduje nawet 2 lata pozbawienia wolności.
ea/dn