Uwierzył w "rozmnażanie" pieniędzy i stracił 10 tysięcy euro
Kilka tygodni temu do pewnego przedsiębiorcy zgłosiło się trzech mężczyzn oferując mu 350 tysięcy złotych za jego punkt handlowy. Mężczyzna skuszony wysokim zyskiem zgodził się na sprzedaż. Był tylko jeden haczyk, pieniądze trzeba było "odzyskać". Kupujący twierdzili, że gotówka przemycona z zagranicy jest zabrudzona i wymaga obróbki chemicznej. Aby cały proces przeprowadzić,potrzebne były jednak prawdziwe pieniądze. W tym celu wziął od sprzedającego 10 tys. euro. W efekcie zamiast prawdziwych banknotów, były tylko ścinki gazet. Wczoraj policjanci ze Śródmieścia zatrzymali podejrzewanego o oszustwo 30-letniego obywatela Kamerunu.
Sprawa zaczęła się kilka tygodni temu. Wtedy do przedsiębiorcy z branży restauracyjnej przyszli trzej mężczyźni, którzy zaoferowali za jego lokal 350 tysięcy złotych. W całym biznesie był tylko jeden haczyk, pieniądze miały być wypłacone gotówką, ale najpierw trzeba było je odzyskać. Kupujący tłumaczyli, że gotówka została przemycona z zagranicy i została na potrzeby tego procederu pokryta specjalną farbą. Aby ją odzyskać, należało użyć specjalnego preparatu chemicznego oraz prawdziwych pieniędzy.
Oszust przygotował prezentację, w czasie której do jednego banknotu 100 euro przyłożył dwa skrawki białego papieru, polał jakimś preparatem i jak "magik" na pokazach cyrkowych wyciągnął trzy banknoty 100 euro. Ten pokaz tak zadziałał na wyobraźnię sprzedającego lokal, że ten wszedł w układ z oszustem. Biznes miał polegać na tym, ze on wyłoży 10 tysięcy euro a oszust "rozmnoży" je na 30 tysięcy euro, z czego zapłacą pierwszą ratę za lokal, a on sam dostanie udział z "odzyskanych" pieniędzy.
Następnego dnia rano mężczyźni spotkali się ponownie, sprzedający lokal miał ze sobą 10 tysięcy. Oszust dokładnie przełożył pieniądze papierkami, polał preparatem chemicznym i szczelnie zapakował. Pakunek miał tak leżeć kilka dni. Po tych kilku dniach przyjechali obaj na miejsce, aby podzielić się zyskiem. Wtedy okazało się, że "proces" nie przebiegł pomyślnie, gdyż według oszusta zabrakło preparatu chemicznego. Obaj udali się na jego poszukiwania, ale niestety nie udało się go kupić. Wtedy oszust powiedział, że proces zakończy się jednak sukcesem, ale będzie trwał znacznie dłużej i pieniądze w paczce muszą leżeć ponad miesiąc. Wtedy pokrzywdzony widział go po raz ostatni. Gdy dręczony niepokojem sam po kilku dniach pojechał sprawdzić, co z jego pieniędzmi, okazało się, że w paczce są tylko pocięte papiery. Gotówka zamiast się rozmnożyć zniknęła.
O sprawie powiadomił policjantów. Przygotowano zasadzkę. 30-letniego Kameruńczyka zgubiła chciwość. Pokrzywdzony zadzwonił do niego z propozycją przekazania kolejnych 10 tysięcy euro, a 30-latek zgodził się. Gdy przyjechał w umówione miejsce został zatrzymany. Teraz zajęli się nim funkcjonariusze zwalczający przestępczość gospodarczą. Dzisiaj zatrzymany trafi do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut oszustwa. Za ten czyn grozi do 8 lat więzienia.
ak, to