Uratowali noworodka zaraz po porodzie!
Ta historia zdarzyła się naprawdę. Wydarzenia miały miejsce nad ranem w Warszawie na Woli przy ul. Okopowej. Sceny, które czasami można zobaczyć tylko w filmach lub w szpitalach. Tym razem głównymi aktorami byli stołeczni policjanci.
Piątkowy wieczór dla dwójki stołecznych policjantów był kolejnym dniem ich służby na Woli. Sylwia oraz Jarosław wsiadając do radiowozu udali się w swój rejon. Praktycznie pod koniec pracy, około piątej nad ranem, przy ulicy Okopowej podbiegł do nich zdenerwowany młody mężczyzna, który zaczął krzyczeć.
Byli przekonani, że usłyszą o jakimś przestępstwie. Informacja jaka do nich trafiła, była przerażająca, ale nie było to żadne pobicie czy napad. W kilku chaotycznych słowach mężczyzna powiedział, że właśnie jego żona urodziła przedwcześnie dziecko, które nie oddycha.
Kiedy natychmiast pobiegli do mieszkania zastali w nim kobietę i jej nowonarodzone dziecko. Kobieta była wyczerpana porodem. Leżała i nie mogła się ruszać. Noworodek leżał przy niej i był owinięty pępowiną. Nie dawał żadnych znaków życia, nie oddychał.
Sylwia bez wahania podbiegła do dziecka i zaczęła odwijać pępowinę. Kiedy udało się jej oswobodzić maleństwo szybko wzięła je na ręce poklepując po pleckach. Po kilku sekundach dziewczynka odkrztusiła wody płodowe i zaczęła płakać, ruszać rączkami i nóżkami. Sylwia owinęła noworodka w pieluszki. W czasie ratowania dziecka policjant wezwał pogotowie.
Po przyjeździe karetki mama i córeczka zostały zabrane do szpitala, gdzie lekarze otoczyli ich dalszą opieką.
Dzięki natychmiastowej reakcji i pomocy policjantów z Woli dziewczynka została uratowana. Policjanci po zakończeniu całej interwencji mogli się czuć prawdziwymi bohaterami. Tym bardziej, że sierż. Sylwia sama jest mamą 11 letniego synka.
Koledzy w komendzie nie mogli się nadziwić ich postawie. O szóstej dzielna dwójka funkcjonariuszy zakończyła swoją służbę, której z pewnością nigdy nie zapomną.
mk