Dzięki prowadzonej akcji poszukiwawczej nie doszło do tragedii
W nocy temperatura spada blisko zera, jest to niebezpieczne dla nas i grozi wychłodzeniem zwłaszcza jeśli zmuszeni jesteśmy spędzić noc bez dachu nad głową. W nocy około godziny 22.00 do Dyżurnego Komisariatu Policji w Łomiankach zgłosił się mężczyzna. Zdenerwowany zgłosił, że jego 84-letni ojciec nie wrócił jeszcze do domu do Warszawy, a wyszedł kilka godzin temu od sąsiada ze wsi Buraków.
Starszy pan od kilkudziesięciu lat odwiedzał kolegę "za Wisłą" w Burakowie. Ostatniej nocy nie wrócił do domu.
Dyżurny natychmiast wysłał w rejon patrole policjyjne. Rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Starych Babicach w rejon poszukiwań skierował dostępne siły policji.
Dzięki prowadzonej współpracy w poszukiwaniach uczestniczyli również ochotnicy z zastępów Ochotniczej Straży Pożarnej w Łomiankach, Izabelinie, Laskach i Dziekanowa Polskiego. Od strony Wisły rejon poszukiwań patrolowali policjanci z Komisariatu Rzecznego.
Z uwagi na trudne warunki pogodowe nie można było użyć pasa tropiącego ani śmigłowca.
Zdarzenia nabrały tempa, na miejsce dyżurny Komendy Stołecznej Policji skierował do pomocy 48 policjantów Oddziałów Policji Prewencji w Warszawie. Wszyscy dostali określony rejon do przeszukania.
We wczesnych godzinach porannych w związku z poprawą warunków pogodowych można już było użyć śmigłowca z kamerą termowizyjną. Było to właściwe posunięcie tuż przed godziną 7.00 policyjny śmigłowiec ustalił możliwe miejsce przebywania zaginionego, w rejonie starorzecza Wisły na wysokości ul. Burakowskiej.
Policjanci przekazali współrzędne do patroli na ziemi. W kilka minut potwierdzili odnalezienie starszego mężczyzny. Z wyziębienia z odnalezionym nie można było nawiązać kontaktu. Natychmiast funkcjonariusze przekazali do dyżurnego prośbę o przyjazd karetki pogotowia. Wychłodzonego mężczyznę decyzją lekarza pogotowia odwieziono do szpitala.
Na szczęście policjanci odnaleźli go zanim doszło do tragedii.
bw/gs