Pizzę podgrzał, a telefon ukradł
Policjanci z Legionowa zatrzymali 30-letniego Janusza W. Mężczyzna podejrzany jest o kradzież telefonu komórkowego w jednym z lokali gastronomicznych. Poszkodowana pracownica baru pomagając 30-latkowi straciła w ten sposób warty około 600 złotych aparat. Kryminalni odzyskali już telefon i oddali go kobiecie.
Janusz W. mieszka w Warszawie. Na początku września umówił się ze swoim kolegą w Legionowie. Znajomy na spotkanie nie przyszedł. 30-latek znudzony oczekiwaniem postanowił coś zjeść. Kupił, więc w sklepie pizzę, ale że była zimna poszedł ją podgrzać do najbliższego baru. Poprosił o przysługę pracującą tam dziewczynę, kobieta zgodziła się i włożyła pizzę do pieca.
Czekając na jedzenie 30-latek zauważył leżący na stole telefon komórkowy. Sądził, że należy do któregoś z klientów i bez namysłu włożył go do kieszeni chwilę po tym odebrał gorącą pizzę i wyszedł. Warty 600 złotych aparat tego samego dnia sprzedał w punkcie naprawy telefonów w Warszawie za 100 złotych.
W tym samym punkcie napraw miała swój telefon 35-letnia Agnieszka B.. Kiedy kobieta zgłosiła się po odbiór swojego aparatu usłyszała od właściciela, że naprawa jest nie opłacalna i mężczyzna zaproponował jej okazyjny zakup za 300 złotych atrakcyjnego smasunga. Tego samego, który Janusz W. skradł wcześniej w Legionowie. Dziewczyna przystała na propozycję nie wiedząc, że weszła właśnie w posiadanie przedmiotu pochodzącego z przestępstwa.
W miniony weekend kryminalni zatrzymali właściciela punktu napraw, kobietę oraz sprawcę kradzieży telefonu, który usłyszał już zarzuty. Za to, co zrobił może spędzić za kratkami nawet 5 lat. O początku tej sprawy pisaliśmy już w zeszłym tygodniu.
ea/rsz