Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Strzykawką grozili ekspedientkom

Data publikacji 26.02.2009

Straszyli sprzedawczynie z pięciu sklepów na Ursynowie, że jeżeli nie wydadzą im pieniędzy i alkoholu to użyją strzykawki wypełnionej groźną substancją. Mężczyźni w wieku 23 i 29 lat wpadli dzięki czujności ursynowskich patrolowców. Policjanci rozpoznali przestępców podczas domowej interwencji i na ulicy. Ponadto kryminalni z Mokotowa zatrzymali Marcina M., który pomagał znajomym w jednym z napadów. Dzisiaj o losie wspólników zadecyduje prokurator. Wszystkim może grozić kara nawet do 12 lat więzienia.

Swój rozbójniczy proceder mężczyźni rozpoczęli w pierwszych dniach lutego. Kryminalni z Mokotowa wiedzieli o pięciu napadach, podczas których sprawcy zrabowali ponad 3 tysiące złotych. Za każdym razem bandyci działali podobnie. Jeden z nich wchodził do sklepu, kiedy nie było w nim klientów. Od razu do szyi ekspedientek przystawiał strzykawkę wypełnioną brunatną cieczą. Informował, że jest w nich substancja, która zmasakruje im twarz. Przerażone kobiety wskazywały zaraz miejsce przechowywania gotówki. Bandyta uciekał z łupem i ze wspólnikiem, który ubezpieczał go na zewnątrz budynku.

Wszystkie patrole w okolicy znały dokładne rysopisy sprawców dzięki nagraniu z monitoringu. Kres ich działalności położył patrol prewencji z Ursynowa. Mundurowi wyjaśniali wieczorem okoliczności domowej awantury. Dostali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań agresywny brat grozi swojej siostrze. 23-latek miał przywłaszczyć sobie także alimenty przyznane jego siostrzeńcowi. Kiedy tylko funkcjonariusze przekroczyli próg mieszkania Marcin K. od razu wydał im się znajomy. Rozpoznali w nim mężczyznę, który razem ze wspólnikiem dokonał pięciu napadów na miejscowe sklepy. Kolejne godziny mężczyzna trzeźwiał w policyjnej celi. Badanie w jego organizmie wykazało ponad 2 promile alkoholu.

Zaledwie po godzinie wpadł drugi z poszukiwanych mężczyzn. 29-latek szedł ulicą Belgradzką, kiedy wypatrzył go kolejny ursynowski patrol. Dariusz S. podzielił losy wspólnika i mając ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie trafił pod policyjny klucz. Nazajutrz kryminalni z Mokotowa udowadniali zatrzymanym kolejne przestępstwa. Do napadów na sklep obaj się przyznali. Nie znaleziono jednak żadnych strzykawek ani igieł. Mężczyźni stwierdzili, iż narzędzie wyrzucali po każdym rozboju.

Kryminalni z Mokotowa wiedzieli, że w ostatnim z napadów oprócz zatrzymanych przez ursynowskich policjantów brał udział jeszcze jeden mężczyzna. 29-latka zatrzymali w domu, gdzie znaleziono sztukę amunicji oraz atrapę broni. Marcin S. przyznał się do przestępstwa. Dodał, że chwilę przed napadem razem ze wspólnikami kupili strzykawkę, do której Dariusz S. pobrał własną krew. Potem grożąc kobiecie zabrali pieniądze i uciekli.

Dzisiaj o losach zatrzymanych zadecyduje prokurator. Najprawdopodobniej Marcin S. usłyszy jeden zarzut, a Dariusz S. aż pięć za przestępstwa, jakich się dopuścił. Jego 23-letni wspólnik dodatkowo może usłyszeć zarzuty gróźb karalnych oraz przywłaszczenia pieniędzy. Wszystkim może za to grozić kara nawet do 12 lat więzienia.

ea/ao

 

Powrót na górę strony