Spacer z psem i bronią w kieszeni
Policjanci z referatu patrolowo-interwencyjnego zatrzymali mężczyznę, który na spacer z psem wyszedł z bronią gazową, na której posiadanie nie miał pozwolenia. 62-letni Andrzej S. wdał się w ostrą wymianę zdań z mijającymi go przechodniami na chodniku. W celu szybszego zakończenia dyskusji mężczyzna wyjął z kieszeni pistolet i powiedział swym rozmówcom, by lepiej się uspokoili. Teraz poniesie odpowiedzialność karną za popełnione przestępstwo. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności
Około 14.30. policjanci z prewencji udali się na skrzyżowanie ulic Dedala i Meissnera. Funkcjonariuszy wezwało dwóch mężczyzn. Kiedy dotarli na miejsce od razu ustalili, co się stało. Otóż wzywający stwierdzili, że chwilę wcześniej idąc chodnikiem zostali zaczepieni przez starszego pana spacerującego z psem. W przeciągu dosłownie kilku sekund wywiązała się ostra dyskusja na temat korzystania z chodnika. Od słowa do słowa mężczyźni zaczęli się kłócić i awanturować. W pewnym momencie właściciel psa wyciągnął z kieszeni pistolet i trzymając go w ręku stanowczo powiedział, aby młodzi ludzie się natychmiast uspokoili. Zaraz potem mężczyzna odwrócił się na pięcie i odszedł. Wzywający Policję byli przestraszeni. Wskazali miejsce, gdzie oddalił się człowiek z bronią.
Mundurowi natychmiast podjęli poszukiwania. Nie trzeba było długo czekać na ich efekty. Już po kilku minutach policjanci namierzyli mężczyznę z psem odpowiadającego podanemu przez zawiadamiających rysopisowi. Podjęli interwencję. 62-letni Andrzej S. zupełnie nie mógł zrozumieć, co chcą od niego funkcjonariusze i dlaczego go legitymują. Dopiero, kiedy policjanci znaleźli broń gazową w jego kieszeni wszystko stało się jasne. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Broń i naboje policjanci zabezpieczyli. Bardzo szybko ustalili, że Andrzej S. nie ma pozwolenia na posiadanie broni.
Dochodzeniowcy po zebraniu kompletu materiałów skierują sprawę do prokuratury, gdzie zatrzymany usłyszy zarzut. Grozi mu do 8 lat wiezienia.
dt, jw