Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Życie na kredyt

Data publikacji 02.02.2010

Miała kłopoty finansowe, więc zaczęła zaciągać kolejne kredyty, których jednak nie była w stanie spłacać, ponieważ mało zarabiała. W konsekwencji została wpisana do rejestru dłużników. Wykorzystała dobre serce pracownicy banku, która udzieliła jej kredytu na podstawie przedstawionych dokumentów zawierających nieprawdziwe informacje. Obie usłyszały po dwa zarzuty i zostały oddane pod dozór Policji.

Od dwóch lat miała poważne problemy finansowe, które przez cały czas narastały. Nie zarabiała dużo, a jej wydatki nie były najmniejsze. Aby uporać się z kłopotami finansowymi brała kolejne kredyty, którymi spłacała poprzednie zobowiązania. Swoim postępowaniem doprowadziła do tego, że została wpisana do rejestru dłużników. Od tej chwili nie mogła skorzystać z oferty żadnego banku.

Pod koniec czerwca 2009 roku chciała wziąć kolejny kredyt. W tym celu zaczęła dzwonić do różnych banków z pytaniem czy jest możliwość, aby udzielono jej kredytu. W jednym z banków w biurze obsługi klienta otrzymała telefon do pani Renaty. Niezwłocznie się z nią skontaktowała w celu sprawdzenia swojej zdolności kredytowej. Już następnego dnia okazało się, że jednak jej nie ma. Pracownica banku zasugerowała klientce, aby znalazła kogoś zaufanego, kto wziąłby dla niej ten kredyt. Kobiety ustaliły, że będą pozostawały w kontakcie.

O swoich problemach Marlena O. opowiedziała koleżance, która obiecała jej pomóc. Kobieta poprosiła o pomoc swojego ojca. Nieświadomy niczego mężczyzna zgodził się pomóc koleżance córki. Dał jej swój dowód osobisty oraz zaświadczenie o zatrudnieniu i zarobkach. Kobieta niezwłocznie udała się do banku, w którym czekała na nią wiedząca już o sprawie "uczynna" pracownica. 44-letnia Marlena O. okłamała ją twierdząc, że "zaufana osoba", nie może przyjechać i osobiście podpisać umowy kredytowej. Pani Renata zapytała czy w takim razie kobieta może złożyć podpis za tą osobę. Marlena O. sprawdziła w dowodzie jak podpisuje się ojciec koleżanki i bez wahania podrobiła jego podpis na umowie. A wszystko po to , aby otrzymać 7 tysięcy złotych kredytu. Takie załatwienie sprawy spodobało się Marlenie O. Po upływie zaledwie trzech dni ponownie skontaktowała się z tym samym pracownikiem baku z pytaniem czy może dobrać kredyt w wysokości 4 tysięcy złotych. Kiedy okazało się, że jest to możliwe, sporządzono aneks do umowy. Po upływie zaledwie trzech miesięcy przestała spłacać zaciągnięty kredyt.

Po kolejnych bezskutecznych telefonach z banku, pracownicy zwrócili się z prośbą o spłatę kredytu do mężczyzny, na którego nazwisko został on zaciągnięty. Mężczyzna chcąc wyjaśnić zaistniałą sytuację zwrócił się do centrali banku z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy. Twierdził, że miał być żyrantem, a nie kredytobiorcą. Podczas przeszukania w miejscu zamieszkania Marleny O. funkcjonariusze odnaleźli dokumenty dotyczące kredytu. 44-latka usłyszała dwa zarzuty posłużenia się dokumentem zawierającym nieprawdziwe informacje, do których popełnienia przyznała się. Została oddana pod dozór Policji.

Zatrzymano też "uczynną" pracownicę banku, 28-letnią Renatę S. Podczas składania wyjaśnień kobieta powiedziała, że proponując wzięcie kredyty na osobę zaprzyjaźnioną chciała pomóc Marlenie O., ponieważ ta opowiedziała jej o swojej trudnej sytuacji finansowej. Uważała też, że nic złego nie zrobiła. Renata S. usłyszała również dwa zarzuty, do których się przyznała i została oddana pod dozór Policji. Za tego typu przestępstwo grozi do 5 lat więzienia.

ea/io

Powrót na górę strony