Wpadka kieszkonkowców
Stołeczni wywiadowcy na pętli tramwajowej zatrzymali dwóch sprawców kradzieży kieszonkowej. Złodziejom nie pomogły podjęte w ostatniej chwili usilne próby ratowania się przed zatrzymaniem. 50-letni Zbigniew M. wrzucił łup do kosza na śmieci, natomiast jego wspólnik, 53-letn Jacek L. zaczął uciekać. Pomimo tego obaj trafili do policyjnych cel i teraz odpowiedzą za popełnione czyny.
Policjanci ze stołecznego wywiadu pełnili służbę w środkach komunikacji miejskiej na Pradze Południe. Kiedy jechali tramwajem linii 24, na ich oczach dwóch mężczyzn okradło trzeciego. Wszystko zdarzyło tuż przed pętlą na Gocławku.
Funkcjonariusze zareagowali błyskawicznie i bardzo skuteczne. Złodzieje byli zaskoczeni i próbowali się do ostatniej chwili ratować. 50-letni Zbigniew M. na widok mundurowych wrzucił dwa telefony do śmietnika na przystanku, natomiast jego wspólnik, 53-letni Jacek L. zaczął uciekać. Na nic jednak zdały się te działania. Wywiadowcy bardzo szybko zatrzymali uciekiniera oraz zabezpieczyli odrzucone komórki. Jedną z nich bez żadnego trudu rozpoznał okradziony w tramwaju mężczyzna. Drugi telefon, który należał do 50-latka, po sprawdzeniu w policyjnych bazach okazał się poszukiwany przez komendę na Woli.
Złodzieje trafili do aresztu. Mężczyźni byli już wielokrotnie wcześniej zatrzymywani w związku z dokonywaniem kradzieży. Tym razem obaj usłyszeli zarzut dokonania wspólnie i w porozumieniu kradzieży telefonu. Zbigniew M. dodatkowo odpowie jeszcze za paserstwo drugiej "komórki". Grozi im do 5 lat więzienia.
ea/jw