Zgłosił uprowadzenie, bo bał się żony
Napastnicy szarpali go i dusili, stracił przytomność, ocknął się w samochodzie z kurtką skórzaną na głowie. Czterej mężczyźni wywieźli go do lasu, bili pałką teleskopową. Na koniec przywiązali do drzewa i żądali oddania córki byłej konkubinie. Tak w skrócie miało przebiegać uprowadzenie Piotra A., które zgłosił sam pokrzywdzony tuż po tym, jak zdołał się uwolnić. Policjanci z Pragi Południe bardzo szybko doszukali się wielu nieścisłości w sprawie. Udowodnili, że zdarzenie zostało zwyczajnie zmyślone. 26-latek przyznał się do zeznania nieprawdy i powiadomienia o przestępstwie, którego nie było.
Wczorajszej nocy policjanci z Wyszkowa i Pragi Południe wykonywali czynności w związku ze złożeniem zawiadomienia o podejrzeniu uprowadzenia mężczyzny. 26-letni Piotr A. zgłosił się do komendy w Wyszkowie i opowiedział funkcjonariuszom, historię, która rzekomo mu się przydarzyła.
Z zeznań mężczyzny wynikało, że kiedy o 11.00 wchodził do bloku, w którym mieszka na Pradze Południe został zaatakowany przez kogoś z tyłu. Napastnicy szarpali go, dusili, w wyniku czego stracił przytomność. Ocknął się dopiero w samochodzie, siedział pomiędzy dwoma mężczyznami na tylnej kanapie z zarzuconą na głowie kurtką skórzaną. Nie wiedział, dokąd jedzie. Samochód zatrzymał się dopiero w lesie. Tam czterej mężczyźni zkrzyczeli na niego i bili pałką teleskopową. Żądali natychmiastowego oddania córki byłej konkubinie. Na koniec przywiązali Piotra A. do drzewa i odjechali.
Mężczyzna przez około 3 godziny próbował się uwolnić, kiedy wreszcie udało mu się rozwiązać ręce, od razu skierował się do najbliższej jednostki Policji, która jak się okazało była w Wyszkowie. Tam złożył zawiadomienie.
O całym zajściu bardzo szybko powiadomiono południowopraską komendę. Tutaj zgłosiła się żona pokrzywdzonego, która chciała zgłosić zaginięcie męża. Funkcjonariusze wydziału kryminalnego błyskawicznie podjęli czynności, które miały wyjaśnić okoliczności całego zdarzenia. Bardzo szybko okazało się, że cała historia nigdy nie miała miejsca. Liczne nieścisłości i brak jakichkolwiek dowodów na to, o czym powiadomił wyszkowskich policjantów 26-latek jednoznacznie wskazywały na to, że mężczyzna wymyślił całe zajście.
Piotr A. został przesłuchany w charakterze świadka w komendzie przy ulicy Grenadierów. Przyznał, że wszystko wymyślił. Tłumaczył, że zrobił tak, ponieważ bał się reakcji żony. Nie było go bowiem cały dzień w domu. Poszedł do znajomego na imprezę, która jak się na koniec okazało, kosztowała go 4 tysiące złotych.
Teraz mężczyzna poniesie odpowiedzialność karną za złożenie fałszywych zeznań i powiadomienie o przestępstwie, którego nie było.
ea/jw