Odzyskali przywłaszczone auto warte 100.000 zł
Mokotowscy policjanci z wydziału do zwalczania przestępczości gospodarczej odzyskali toyotę przywłaszczoną przez Ewę K. Kobieta wzięła samochód w leasing, ale nie spłacała rat. Ignorowała też wszelkie bankowe powiadomienia i wezwania do jego zwrotu. Jeździła nim do czasu, gdy sprawa trafiła do policjantów. Funkcjonariusze ustalili miejsce przebywania kobiety i przywłaszczonego auta. 50-latka została zatrzymana i usłyszała zarzuty, za które sąd może ją skazać nawet na 5 lat więzienia. Samochód natomiast wrócił do leasingodawcy.
W lipcu 2017 roku kobieta zawarła umowę leasingową z jedną z warszawskich firm. Na podstawie tego dokumentu powierzono jej samochód wart 105.000 zł. Warunkiem użytkowania było wpłacanie regularnych rat. Beneficjentka jednak z czasem przestała je płacić. Tymczasem użytkowała pojazd. Wszelka korespondencja bankowa nie robiła na niej wrażenia. 50-latka nie reagowała także na wezwanie leasingodawcy do zwrotu ich samochodu. Kiedy sprawa nabrała kryminalnego charakteru, wypełniając znamiona przestępstwa, właściciel pojazdu zawiadomił mokotowskich funkcjonariuszy.
Policjanci ustalili, że kobieta przebywa w miejscowości oddalonej o około 30 km od Warszawy i tam też przechowuje przywłaszczone auto. Ewa K. zaskoczona wizytą kryminalnych zajmujących się ściganiem przestępstw gospodarczych, nie miała innego wyjścia jak tylko wydać pojazd wraz z dokumentami. Sama została zatrzymana i przewieziona do Komendy Policji na warszawskim Mokotowie, gdzie usłyszała zarzut popełnienia przestępstwa, za które w dalszym procesie, sąd może ją skazać nawet na 5 lat więzienia. Samochód natomiast trafił do właściciela.
rk