Zatrzymany złodziej, odzyskany telefon
Właściciel nie zdążył jeszcze złożyć zawiadomienia o kradzieży dokumentów, pieniędzy i telefonu ze służbowego auta, a wywiadowcy z Mokotowa już odzyskali wszystko. 31-letniego mężczyznę wypatrzyli w bramie. Zachowywał się nerwowo. Nie potrafił wyjaśnić, skąd ma aparat. Czujność i doświadczenie wywiadowców przyniosły efekt. Właściciela telefonu szybko ustalono, a Paweł K. odpowie teraz za kradzież.
Wywiadowcy z Mokotowa zauważyli w bramie stojącego mężczyznę. Gdy podeszli do niego, był zdenerwowany. Przyznał, że ma przy sobie dwa telefony komórkowe, ale pochodzenia jednego z nich nie potrafił wytłumaczyć. Mundurowi postanowili sprawdzić to w policyjnej bazie. Już po chwili brak było informacji o tym, aby któryś z tych aparatów mógł pochodzić z przestępstwa.
Mimo to funkcjonariusze postanowili sprawdzić, czy kontrolowany zna osoby i numery telefonów zapisane w aparacie. Nie znał. ich. Sprawa wyjaśniła, się, kiedy policjanci dodzwonili się do kobiety, jak się okazało matki właściciela telefonu. Ta pomogła skontaktować się mundurowym z synem w pracy. Pokrzywdzonego nie było jednak w pracy. Jego szef poinformował policjantów, że pracownik poszedł na komendę zgłosić włamanie do służbowego auta oraz kradzież portfela i telefonu.
Jak się okazało właściciel aparatu najprawdopodobniej przez roztargnienie i pośpiech na kilka minut opuścił samochód nie zabezpieczając drzwi na zamek. Wszystko widział zatrzymany 31-latek i skorzystał z okazji. Zabrał ponad 200 złotych i telefon. Miał jednak pecha, chwilę później wpadł w ręce wywiadowców.
Paweł K. usłyszał już zarzut. Przyznał się do wszystkiego, ale z prawa do wyjaśnienia całej sytuacji nie skorzystał. Teraz grozi mu za kradzież do 5 lat więzienia. O jego losach zadecyduje sąd.
ak, ao