Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Mistrz kierownicy

Data publikacji 19.07.2014

Jazdę na motocyklu kocha niemal tak mocno jak najbliższą rodzinę. W tej konkurencji zwyciężył już po raz trzeci z rzędu. W tym roku został także liderem w konkurencji jazdy samochodem. Był również najlepszy w znajomości przepisów ruchu drogowego spośród wszystkich policjantów garnizonu biorących udział w rywalizacji o tytuł Najlepszego Policjanta Ruchu Drogowego w Komendzie Stołecznej Policji.

Kocha Pan jazdę na motocyklu?
Niemal tak mocno jak swoją najbliższą rodzinę. W tej konkurencji zwyciężam już po raz trzeci z rzędu. W tym roku zostałem ponadto liderem w konkurencji jazdy samochodem. Byłem również najlepszy ze znajomości przepisów o ruchu drogowym spośród wszystkich policjantów garnizonu biorących udział w rywalizacji.

Uff, dużo tych tytułów. Jedynie w konkurencji kierowania ruchem dał się Pan pokonać. Czy nie obawia się Pan, że w ramach „nagrody” nie wyląduje Pan na skrzyżowaniu?
Dla żadnego policjanta „drogówki” regulowanie ruchem na skrzyżowaniu nie jest karą. Uciążliwości służby występują na każdym innym stanowisku, więc nie mam obaw przed taką ewentualną sytuacją.

Wyobrażam sobie, że jazda z takim mistrzem kierownicy jak Pan, należy do przyjemności?
Nie mnie to oceniać. Przyznam, że uzyskanie mistrzowskiego tytułu z jazdy motocyklem, a także samochodem wymaga wyjątkowych umiejętności technicznych, sprawnościowych, a co najważniejsze opanowania emocji. Konkurencje mają na celu wyłonienie osoby, która najbardziej precyzyjnie pokona przeszkody, płynnie wykona wszystkie manewry i to w dobrym czasie.

Przepisy o ruchu drogowym nie kryją przed Panem żadnych zawiłości?
Zwycięstwo w tej konkurencji to wynik uważnego czytania i umiejętności zastosowania przepisów prawa, ale w tym bardzo pomaga doświadczenie. Podczas 11-letniej służby w Wydziale Ruchu Drogowego miałem okazję zetknąć się z różnymi sytuacjami, które wymagają jasnej oceny faktów i nie mogą pozostawiać cienia wątpliwości, co do interpretacji prawa. Bez tej wiedzy żaden policjant ruchu drogowego nie mógłby wyjechać na ulicę.

Jak to się stało, że zakochał się Pan w motocyklach?
W zasadzie od momentu przyjścia do Policji, gdzie odbywałem służbę wojskową. Prawo jazdy na motocykl zrobiłem dokładnie 11 lat temu. Marzyłem o pracy w drogówce, a na swój pierwszy służbowy jednoślad wsiadłem po roku służby. Od niedawna jestem kierownikiem IV ogniwa sekcji motocyklowej. Pomimo zwiększonych obowiązków jeżdżę w patrolu na moim ulubionym BMW K 1200 S.

Prywatnie również ma Pan swoje ukochane „dziecko”?
Niestety, obecnie nie posiadam żadnego motocykla, mam inne zobowiązania, a wszystkie uczucia przelewam na mojego niespełna trzyletniego Alka i kochaną żonę Wiolettę. Syn również jest wielkim pasjonatem motoryzacji. Posiada ogromną kolekcję policyjnych pojazdów-zabawek, którą z przyjemnością wzbogacam w miarę możliwości.

Zauważyłam, że policjanci WRD dysponują w czasie interwencji wyjątkowymi pokładami cierpliwości i spokoju. To efekt przeszkolenia czy odpowiedniej selekcji kandydatów?
Charaktery są różne, ale trzeba je odpowiednio skonfigurować. Ustalając grafik biorę to pod uwagę i staram się podejść do tego psychologicznie, tak dobierając osoby, aby się uzupełniały. Z czasem tworzą się niezawodne pary. Sam miałem przez 8 lat jednego sprawdzonego załoganta, który obecnie zajmuje inne stanowisko. W całej szaradzie planowania służb trzeba uwzględnić jeszcze urlopy, zwolnienia lekarskie, ale przede wszystkim brak doświadczenia młodych funkcjonariuszy. Podstawą tutejszej pracy jest bowiem spokojne wysłuchanie wszystkich stron. Policjant nie może być stronniczy, ale ma prawo do własnego osądu i przebiegu zdarzenia. Tego adepci „drogówki” uczą się od początku. Reszta wypływa z kontaktu z ludźmi i doświadczenia.

Jak poradzić sobie ze zdarzeniami, które są tragiczne w skutkach?
Nie jest to łatwe. Początkowo trudno znieść widok obrażeń uczestników wypadków drogowych. Każde zdarzenie jest inne, a odporność wzrasta wraz ze stażem. Kiedy jednak widzę motocyklistę po wypadku, długo nie mogę wyzbyć się myśli, że to przecież mogłem być ja. Wtedy przez pewien czas jestem jeszcze bardziej ostrożny i szczęśliwy z tego, co mam.

O co zaapelowałby Pan do kierowców?
Aby byli bardziej wyrozumiali dla innych kierowców, a także pieszych. Marzy mi się również większe poszanowanie dla pracy, którą wykonują policjanci Wydziału Ruchu Drogowego.

Dziękuję za rozmowę.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz
foto Rafał Marczak

Wywiad zamieszony na łamach lipcowego numeru Stołecznego Magazynu Policyjnego

Powrót na górę strony