Wpadła w zasadzkę zorganizowaną przez mieszkankę Woli
Od kilku tygodni mieszkance Woli w tajemniczych okolicznościach znikały z domu wartościowe rzeczy. W połowie czerwca stwierdziła, brak pieniędzy. Za kilka dni zauważyła, że w miejscu, w którym przechowuje biżuterię nie ma kilku pierścionków. Swoimi spostrzeżeniami podzieliła się z córką. Rozmowa ta stała się kluczem do rozwiązania zagadki i zatrzymania 43-letniej sprawczyni tajemniczych zniknięć.
62-letnia mieszkanka Woli w połowie czerwca zauważyła, że systematycznie, co kilka dni z domu znikają jej wartościowe przedmioty. Najpierw stwierdziła brak pieniędzy. Kilka dni później w miejscu, w którym przechowywała biżuterię brakowało kilku pierścionków. Niebawem ponownie zniknęły jej pieniądze. Zaniepokojona kobieta postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami z córką, która w tym czasie przebywała w szpitalu.
W trakcie rozmowy dowiedziała się, że przekazała ona, poznanej w szpitalu kobiecie klucze od swojego mieszkania, by ta mogła na czas jej rekonwalescencji, zamieszkać w nim. 41-letnia Joanna W. postanowiła skorzystać z gościnności i z faktu, że wśród otrzymanych kluczy były, te do mieszkania pokrzywdzonej. I tak od 15 czerwca 41-latka pod nieobecność właścicielki, wchodziła do mieszkania i systematycznie wynosiła z niego wartościowe rzeczy, do czasu.
Wczoraj pokrzywdzona postanowiła zorganizować zasadzkę. W południe, gdy usłyszała dźwięk domofonu - podejrzewając, że to Joanna W.- postanowiła nie otwierać. Po kilku sygnałach nastąpiła cisza, lecz nie na długo. Kolejny dzwonek dobiegł już zza drzwi wejściowych do mieszkania. I tym razem pokrzywdzona nie otworzyła. Postanowiła z łazienki kontrolować sytuację. Po chwili do środka weszła Joanna W. Kobieta od razu przeszła do kuchni, gdzie leżało 10 zł i zabrała je. Z mieszkania wyszła, lecz już w asyście policjantów. Dzisiaj Joanną W. zajmą się wolscy funkcjonariusze z grupy dochodzeniowo-śledczej.
dt, eg