Areszt dla pary wyłudzającej kredyty
Kupili jej futro, biżuterię i zafundowali fryzjera – wszystko po to by wzięła na siebie kilka kredytów na sumę co najmniej 50 tys. zł. Woził ją również kierowca, do którego miały trafić pieniądze. Para została zatrzymana przez policjantów do walki z przestępczością gospodarczą śródmiejskiej komendy, kiedy opuściła punkt kredytowy przy Al. Jana Pawła. Oboje już usłyszeli zarzuty, a sąd zadecydował o bezwzględnym areszcie na 3 miesiące.
Policjanci ustalili, że do jednego z punktów kredytowych przy Al. Jana Pawła przyjdzie kobieta, która na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o zatrudnieniu chce wziąć kredyt. Operacyjni z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą zorganizowali zasadzkę i zaraz po wyjściu kobiety z punku bankowego zatrzymali ją i mężczyznę jej towarzyszącego. 59-letnia Urszula S. i 35-letni Marcin S. trafili do śródmiejskiej komendy. Jak się okazało, kobieta została „ubrana” i „uczesana”, po to by bez problemu składać wnioski kredytowe w różnych bankach. Towarzyszył jej mężczyzna, który był zarówno jej kierowcą i to on miał odbierać przyznaną gotówkę.
Policjanci podczas pracy nad tą sprawą, ustalili, że Urszula S. posługuje się podrobiony dowodem osobistym na nazwisko innej kobiety. Dokument tylko nieznacznie różnił się od oryginału.
Funkcjonariusze ustalili, że para miała wyłudzić kredyty w kilku bankach na podstawie fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu i zarobkach. Umowę udało im się podpisać jednak tylko w jednym banku na 15 tys., i zaraz po opuszczeniu punktu kredytowego oboje zostali zatrzymani.
59-latka usłyszała zarzuty posługiwania się podrobionym dowodem osobistym, fałszywymi zaświadczeniami o zatrudnieniu i zarobkach i wyłudzeniu kredytu. Za te czyny grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.
Jej wspólnik Marcin S. odpowie za współudział w wyłudzeniu kredytu. Jemu również grozi do 8 lat więzienia.
Śródmiejski sąd zadecydował o bezwzględnym aresztowaniu zarówno kobiety jak i mężczyzny na 3 miesiące.
Ah/rsz