Zgłosili kradzież mercedesa, bo jego naprawa była nieopłacalna
Policyjnym dozorem zakończyło się dla 20-letniego Sebastiana S., właściciela mercedesa, i jego znajomego 30-letniego Przemysława T. złożenie zawiadomienia o kradzieży dostawczego auta. Faktycznie przestępstwo jednak nie zaistniało. Pojazd kilka miesięcy wcześniej brał udział w kolizji. Koszty związane z jego naprawą z dnia na dzień rosły, naprawa stawała się nieopłacalna, w związku z czym mężczyźni postanowili przestawić policjantom nieprawdziwą wersję kradzieży pojazdu o wartości 12 tys.złotych
Zgłosił w komisariacie w Jadowie kradzież swojego samochodu. Dostawczy mercedes miał zginąć sprzed bramy wjazdowej do posesji znajomego, któremu pożyczył swoje auto. Wartość pojazdu 20-latek oszacował na kwotę 12 tys. złotych. Fakt kradzieży potwierdził też w trakcie składania zeznań 30-latek, który miał być użytkownikiem samochodu.
Policjanci szczegółowo przesłuchali zgłaszającego i jego znajomego na okoliczność utraty pojazdu. Już w trakcie tych czynności wiele uzyskanych informacji było dla funkcjonariuszy mało wiarygodnych. Dalsze przesłuchania potwierdziły tylko przypuszczenia kryminalnych, że ta kradzież to zwykła fikcja. 20-letni Sebastian S. przyznał się, że do kradzieży auta faktycznie nie doszło. Samochód kilka miesięcy wcześniej brał udział w kolizji, w której uległ znacznemu uszkodzeniu. Koszty naprawy z dnia na dzień coraz bardziej rosły, a naprawa stawała się nieopłacalna.
30-letni Przemysław T. zeznał z kolei, że chciał pomóc swojemu znajomemu w uzyskaniu odszkodowania od ubezpieczyciela za warty blisko 12 tys. dostawczy samochód. Obaj mężczyźni trafili do policyjnej celi. Zebrane materiały dowodowe policjanci złożyli w prokuraturze, która zastosowała wobec 20 i 30-latka policyjne dozory. Teraz obaj odpowiedzą za składanie fałszywych zeznań, Sebastian S. dodatkowo za złożenie zawiadomienia o przestępstwie, do którego w rzeczywistości nie doszło. Grozi im kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Jak informują funkcjonariusze, sprawa ma charakter rozwojowy. Policjanci nie wykluczają dalszych zatrzymań i zarzutów, w tym osobom odpowiedzialnym za potwierdzenie badań technicznych i ubezpieczenie pojazdu.
jk/ts