Okradł, a potem przyszedł sprzedać to co ukradł
Bielańscy patrolowcy zatrzymali 32-letniego Norberta G. tuż po tym jak przyszedł do sklepu i zaproponował właścicielce kupno biżuterii. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna kilka dni wcześniej ukradł tę biżuterię z samochodu właścicielki. Teraz sprawca odpowie za kradzież mienia. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Do właścicielki sklepu mieszczącego się przy ulicy Bogusławskiego przyszedł Norbert G. i zaoferował do sprzedaży biżuterię i zegarki. Kobieta nie był zainteresowana kupnem takich rzeczy, gdyż kilka dni wcześniej kupiła 5 kartonów z taką biżuterią i część z nich przechowywała w samochodzie. Dopiero po pewnym czasie właścicielka sklepu uświadomiła sobie, że biżuteria którą oferował jej Norbert G. jest identyczną, z tą która jest w samochodzie. Tego samego dnia stwierdziła, że ktoś ukradł z jej samochodu 2 kartony z biżuterią i zegarkami.
32-latek po kilku dniach ponownie pojawił się w sklepie twierdząc, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą kartonów z samochodu, ale chce ten towar oddać, żeby nikt go o nic nie posądzał. Chwilę później Norbert G. był już w rękach policjantów, a wraz z nim reklamówka z bransoletkami, kolczykami i zegarkami.
Norbert G. trafił do izby wytrzeźwień, gdyż we krwi miał ponad 2 promile. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostanie mu przedstawiony zarzut za kradzież mienia. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
bw/eb