Roczna toyota na złom a odszkodowanie do kieszeni
Roczną toyotę yaris w wartości blisko 62 tys. złotych przekazał na złom. Sam zgłosił fikcyjną kradzież pojazdu. Jak zeznał policjantom, w samochodzie pękł silnik a naprawa była kosztowna. W ten sposób chciał wyłudzić od ubezpieczyciela odszkodowanie. Zatrzymany 64-letni Kazimierz G. przyznał się do oszustwa, dobrowolnie poddał się tez karze 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.
Dyżurny komisariatu w Radzyminie kilka dni temu przyjął zgłoszenie od 64-letniego Kazimierza G. o kradzieży rocznej toyoty yaris. Pojazd o wartości blisko 62 tys. złotych miał zginąć z parkingu tuż przy targowisku, na którym mężczyzna miał robić zakupy.
Cała historia była mało wiarygodna. Policjanci postanowili przyjrzeć się sprawie dokładniej. Funkcjonariusze przeprowadzili szczegółowe oględziny miejsca, skąd pojazd miał być skradziony, rozpytali wiele osób, w tym rodzinę zgłaszającego, przeanalizowali okoliczności zdarzenia. Zebrany materiał dowodowy wskazywał na sfingowanie tej kradzieży.
Policjanci ustalili, że zgłaszający wcześniej „pozbył” się samochodu a zgłoszenie o kradzieży pojazdu było mu niezbędne do uzyskana odszkodowania. 64-latek podczas kolejnego przesłuchania zeznał, że w samochodzie w wyniku mrozu pękł silnik, naprawa miała być kosztowana, w związku z czym postanowił oddać samochód na złom. Gdy pozbył się pojazdu, zgłosił fikcyjną kradzież.
Mężczyzna przyznał się do oszustwa, dobrowolnie poddał się też karze10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Kryminalni będą jeszcze ustalać, co stało się z toyotą, czy faktycznie roczny samochód trafił na złomowisko.
ak, ts