Kra odcięła wędkarzy od brzegu.
Policjanci uratowali mężczyzn którzy łowili ryby na wyspie. Spływająca Wisłą kra odcięła im drogę powrotną na brzeg. Niezawodny okazał się policyjny śmigłowiec.
Około godziny 13 oficer dyżurny Komisariatu Rzecznego Policji otrzymał informację o dwóch mężczyznach uwięzionych na wyspie. Załoga policyjnego radiowozu potwierdziła tą informację. Na Wiśle, na wysokości Łomianek dwóch mężczyzn wzywało pomocy. Już 30 minut od wezwania na miejscu była policyjna łódź dowieziona na lawecie i gotowa do akcji. Niestety piętrząca się kra uniemożliwiała dopłynięcie funkcjonariuszy na wyspę. Na miejsce dojeżdżali kolejni ratownicy, policjanci i strażacy. Na miejscu trwała narada, jak pomóc wędkarzom. Warunki uniemożliwiły użycie poduszkowca. Odległość kilkudziesięciu metrów jakie dzieliły wyspę od brzegu nie pozwoliły na użycie środków ratownictwa lodowego jakimi dysponowała straż pożarna. Jedynym możliwym ratunkiem stał się śmigłowiec. Sytuację utrudniał brak kontaktu z mężczyznami. Policjanci nie wiedzieli czy któryś z nich nie potrzebuje pomocy lekarskiej. Jak zawsze w takiej sytuacji liczył się czas. Okazało się jednak, że śmigłowiec Mi-8, który mógłby przeprowadzić akcję ratunkową jest na innych działaniach, w odległej od miejsca zdarzenia miejscowości. Funkcjonariusze Wydziału Lotniczego postanowili jednak działać. Na miejsce poleciał inny śmigłowiec Bell 206, na pokładzie którego był funkcjonariusz Komisariatu Rzecznego. Policjanci chcieli z powietrza zorientować się w sytuacji, określić możliwe warianty działania, oraz co najważniejsze, dostarczyć na wyspę koce termiczne, środki ratunkowe oraz łączności. Podczas przelotu okazało się, że możliwe będzie lądowanie Mi – 8. Dalej jednak nie było informacji o stanie psychofizycznym obu mężczyzn. Temperatura otoczenie była około 0 stopnia, a nikt nie wiedział od jakiego czasu obaj przebywali na wyspie. Policjanci postanowili, że jeden z nich wysiądzie na wyspę ze śmigłowca i nawiąże kontakt, zabierając ze sobą środki niezbędne do udzielenia ewentualnej pomocy. Nie było to proste, ale dzięki doświadczeniu i umiejętnością pilota, już po chwili na wyspie oprócz, jak się wkrótce okazało wędkarzy znalazł się funkcjonariusz. Mężczyźni opowiadali, że popłynęli na wyspę łódką o 8 rano. Chcieli tam łowić ryby. Nie pomyśleli, że może grozić im jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Gdy się zorientowali, że spływająca kra tworzy zator uniemożliwiający im powrót na brzeg było już za późno. Marcin N. i Mariusz S obaj lat 32 nie potrzebowali pomocy lekarskiej. Byli wyziębieni i wystraszeni, ale ich stan był dobry. Policjant na miejscu wyznaczył lądowisko i wspólnie z rozbitkami oczekiwał na przylot śmigłowca. Po dwóch godzinach od otrzymania informacji wędkarze byli bezpieczni na brzegu, gdzie otrzymali pomoc medyczną.