W jego organiźmie było 6,5 promila alkoholu
W sobotni wieczór do dyżurnego KKP w Warszawie zadzwonił telefon. Zgłaszający powiedział, że na pętli autobusowej przy Dworcu Centralnym leży bezwładnie mężczyzna. Dyżurny natychmiast skierował tam patrol policji. Na miejscu funkcjonariusze potwierdzili, że w pobliżu toalet leży mężczyzna. W miarę zbliżania się do niego czuli coraz mocniejszą woń alkoholu. Policjanci wiedzieli, że stan upojenia alkoholowego może zagrażać życiu, nie byli jednak świadomi, jak niewiele brakuje do tragedii. Z leżącym mężczyzną nie było żadnego kontaktu.
Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Mężczyznę przewieziono do szpitala, gdzie nieprzytomnego podłączono do specjalistycznej aparatury. Następnego dnia mężczyzna był już na tyle komunikatywny, że policjantom udało się ustalić jego dane personalne. Przyznał on, że ma problemu alkoholowe, jednak nie to wzbudziło zdumienie nie tylko policjantów ale i lekarzy. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że mężczyzna miał we krwi 6,5 promila alkoholu, gdzie w zależności od źródła podaje się, że już 4 ‰ mogą powodować zapadnięcie w śpiączkę natomiast 5 ‰ to dawka śmiertelna. W chwili obecnej 36-letni Marek C. czuje się już dobrze a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mamy nadzieję, że fakt iż znalazł się na krawędzi życia i śmierci pomoże mu w skutecznej walce z alkoholizmem.
a.w.